" Od dzieciaka chciałem być sportowcem "
Jak zaczęła się Twoja przygoda z hokejem?
W domu od kiedy sięgam pamięcią, zawsze królował sport. Tata też był sportowcem, gra w Rugby! Od dzieciaka chciałem być sportowcem ale nie miałem sprecyzowanych oczekiwań kim chce być. Piłkarzem, hokeistom, rugbystom. Chodziłem na wszystkie zajęcia, gdzie tylko się dało. Byłem w klasie piłkarskiej, szkółce Lechii. Oprócz tego, że chodziłem również na hokej i rugby. W pewnym momencie stwierdziłem, że chce być hokeistom. Po rozmowach z Rodzicami, przeniesiony zostałem do klasy o profilu hokejowym i tak zaczęła się moja przygoda z hokejem, która trwa do dzisiaj.
Urodziłeś się w Gdańsku, byłeś absolwentem SMS PZHL Sosnowiec, a ostatecznie wylądowałeś w Jastrzębiu. Jak oceniasz tą drogę?
Fantastycznie czuję się w Jastrzębiu, dla mnie to jest drugi dom. Od samego początku bardzo mi się tutaj podobało, to jak funkcjonuje klub i jego struktury, stąd też utożsamiam się z tym klubem.
Posiadasz bogaty dorobek sportowych osiągnięć, który z pośród nich cenisz sobie najbardziej?
Myślę, że cały sezon gdzie zdobyliśmy podwójną koronę bo rzadko się zdarza żeby jedna drużyna zdobywa potrójną koronę (Super Puchar, Puchar i Mistrzostwo Polski). To był sezon pandemiczny, nie było kibiców i na pewno zapada w pamięć to, że w tak trudnych warunkach udało się zagrać i to z tak pomyślnym dla nas skutkiem.
Zawodnik hokeja na rolkach powołany do kadry na Mistrzostwa Świata, z taką informacją i Twoją osobą idzie się spotkać w jednym z artykułów napotkanym w internecie, czy mógłbyś nieco obszerniej opowiedzieć czytelnikom o tej dyscyplinie i okolicznościach powołania Cię do kadry na Mistrzostwa Świata?
Liga rolkowa jest rozgrywana między majem, a lipcem. W tym okresie mamy mniej zajęć, nie ma kontaktu z lodem, a rolki są dobrym treningiem bo jezdzi się na nich trudniej niż na łyżwach. Są większe obciążenia, trzeba włożyć więcej siły. Podobna dyscyplina do hokeja lecz trudniejsza.
Jakie słowa skierowałbyś do młodych osób, pragnących rozpocząć swoją przygodę z hokejem?
Na pewno nie można się poddawać, trzeba się poświęcić, żyć tym i włożyć odrobinę serca.
Jak oceniasz swoje występy w barwach reprezentacji?
Nasza reprezentacja nigdy nie była topową, nasze miejsce w rankingu znajdowało się w okolicach dwudziestego, dwudziestegodrugiego miejsca. Dopiero w ubiegłym roku chłopaki zrobili kawał dobrej roboty i awansowali po dwudziestu jeden latach do elity.
Jak oceniasz poziom polskiego hokeja, zainteresowanie tą dyscypliną i jego przyszłość?
Moim zdaniem hokej powienien być w ogólnodostępnej telewizji, a tak naprawdę pokazywany jest bardzo rzadko. Pokazywany jest jedynie Puchar Polski i mecz od półfinału Mistrzostw Polski. Mało jest tego sportu w telewizji.
Czy tożsamość lokalna i przywiązanie do barw klubowych może mieć wpływ na zainteresowanie hokejem?
Jak patrzysz na takie kluby jak GKS Tychy czy GKS Katowice to tam masz jeden herb, gdzie od dzieciaka z pokolenia na pokolenie utożsamiają się z herbem, barwami, a to z kolei ma przełożenie na frekwencję. U nas jest trochę inaczej, są trzy odrębne kluby i to może być problemem.
Zainteresowania pozasportowe?
Kino, dobry film, odpoczynek.
Czy kariera sportowa twojego Taty miała przełożenie na to, że w życiu sam obrałeś kierunek sportowy?
Myślę, że to wyszło ode mnie samego, mam dwóch braci, którzy nie poszli w tym kierunku. Był czas, że grałem w rugby do końca gimnazjum. Wszyscy, którzy interesują się hokejem wiedzą, że moją siłą napędową jest gra ciałem, agresywność. Taki też byłem w rugby i myślę, że te elementy, których nauczyłem się w tej dyscyplinie, znalazły się również w grze na lodzie.
Motto, którym kierujesz się w życiu?
Nie można poddawać się przeciwnością losu, całe życie trzeba się rozwijać. Nie można pozwolić sobie na moment w którym staniemy w miejscu i zaczniemy patrzeć w sufit.
Korzystając z okazji chciałbym zaprosić do nas jak najwięcej osób na lodowisko, życzyłbym sobie abyśmy mieli tych kibiców jak najwięcej, to dla nas bardzo ważne. To nas napędza i dodaje energii w trudniejszych chwilach.
Dzięki za rozmowę.
Fot. Jakub Trzciński